Twoja sieć OT padła ofiarą ataku? Rozpoczyna się wyścig z czasem. Dowiedz się, jak wygląda informatyka śledcza w OT, gdzie szukać dowodów i jak bezpiecznie wznowić produkcję.

Godzina zero: Ransomware zatrzymał fabrykę. Co teraz, czyli dlaczego zaczyna się wyścig z czasem?

Napisz do nas

Cisza. To pierwsza rzecz, która uderza po ataku ransomware na środowisko produkcyjne. Cisza tam, gdzie jeszcze chwilę temu panował rytmiczny zgiełk maszyn. Na ekranach systemów SCADA, zamiast wykresów i wskaźników, widnieje blokada i żądanie okupu. Produkcja stoi. Każda minuta to tysiące złotych straty. Naturalnym odruchem jest panika i chęć jak najszybszego przywrócenia wszystkiego do normy – restartowanie systemów, odtwarzanie z kopii zapasowych, robienie czegokolwiek, byle tylko maszyny ruszyły.

To najgorsza rzecz, jaką można w tej chwili zrobić. Każdy restart, każde nieprzemyślane działanie to bezpowrotne zacieranie cyfrowych śladów, które zostawił po sobie atakujący. To tak, jakby wpuścić ekipę sprzątającą na miejsce zbrodni, zanim pojawią się technicy kryminalistyki. Bez tych śladów nigdy nie odpowiesz na kluczowe pytania: Jak weszli? Co dokładnie zrobili? Czy wciąż są w naszej sieci? Czy nasze kopie zapasowe też są zainfekowane?

W momencie, gdy atak się kończy, rozpoczyna się praca dla cyfrowych detektywów. Proces analizy powłamaniowej, czyli informatyki śledczej, w środowisku OT jest niezwykle trudny i niczym nie przypomina dochodzenia w świecie IT. To wyścig z czasem pośród systemów, które nie lubią zostawiać po sobie śladów.

Dlaczego cyfrowe „miejsce zbrodni” w sieci OT zaciera się szybciej niż odciski palców w deszczu?

Gdy dochodzi do incydentu w biurze, analitycy mają do dyspozycji bogactwo dowodów. Dyski twarde serwerów i laptopów, szczegółowe logi systemowe, zrzuty pamięci RAM – to wszystko pozwala na precyzyjne odtworzenie działań włamywacza. Miejsce zbrodni w IT jest trwałe. W OT jest zupełnie inaczej.

Cyfrowe miejsce zbrodni w fabryce jest niezwykle ulotne. Większość kluczowych urządzeń, takich jak sterowniki PLC czy zdalne moduły I/O, to proste systemy wbudowane. Nie posiadają one dysków twardych, a ich zdolność do przechowywania logów jest minimalna lub zerowa. Najcenniejsze dowody – informacje o ostatnich połączeniach, uruchomionych procesach, fragmenty złośliwego kodu – znajdują się tylko w ich pamięci operacyjnej (RAM). Wystarczy jeden restart lub zanik zasilania, a wszystkie te ślady znikają bezpowrotnie.

To właśnie dlatego paniczne restartowanie maszyn po ataku jest tak katastrofalne w skutkach. Każde wyłączenie i włączenie sterownika to bezpowrotne zniszczenie potencjalnych dowodów. Atakujący doskonale o tym wiedzą i często projektują swoje ataki tak, aby wymusić na ofierze restart, który zatrze ich ślady.


Czym różni się praca detektywa w fabryce od tej w biurze?

Informatyka śledcza w IT jest jak praca detektywa w nowoczesnym laboratorium. Ma on do dyspozycji zaawansowane narzędzia do analizy dysków, potrafi odzyskiwać skasowane pliki i badać najdrobniejsze zmiany w rejestrze systemu. Jego praca skupia się na analizie trwałych nośników danych.

Informatyka śledcza w OT jest bardziej jak praca archeologa na delikatnym stanowisku wykopaliskowym. Dowody są kruche i nieliczne. Nie można ich po prostu zabrać do laboratorium. Wyłączenie systemu w celu wykonania kopii binarnej jest często niemożliwe, bo oznaczałoby to wielotygodniowy przestój. Detektyw OT musi pracować na „żywym organizmie”, zbierając dowody w sposób, który nie zakłóci i tak już niestabilnej sytuacji.

Co więcej, narzędzia ze świata IT są w OT często bezużyteczne. Tradycyjne oprogramowanie do analizy śledczej nie „rozumie” protokołów przemysłowych ani specyficznych systemów plików używanych w urządzeniach wbudowanych. Detektyw OT musi posługiwać się unikalnym zestawem narzędzi i technik, a przede wszystkim musi posiadać głęboką wiedzę nie tylko o cyberbezpieczeństwie, ale również o automatyce i procesach przemysłowych.


Gdzie szukać dowodów, gdy dyski twarde milczą, czyli potęga analizy ruchu sieciowego?

Skoro same urządzenia końcowe zostawiają tak mało śladów, gdzie szukać dowodów? Odpowiedź brzmi: w sieci. W nowoczesnej analizie powłamaniowej w OT, najważniejszym źródłem dowodowym nie są dyski twarde, ale zapisy ruchu sieciowego (tzw. PCAP – packet capture). To cyfrowy odpowiednik nagrań z kamer monitoringu, które zarejestrowały wszystko, co działo się na „ulicach” naszej fabryki.

Jeśli organizacja posiada system do pasywnego monitoringu sieci OT, to w momencie incydentu dysponuje prawdziwą kopalnią złota. Analizując zapisane pakiety sieciowe, śledczy może krok po kroku zrekonstruować całą historię ataku. Może zobaczyć, z jakiego adresu IP przyszło pierwsze złośliwe polecenie, jakie podatności zostały wykorzystane, między którymi maszynami przemieszczał się atakujący i jakie dane próbował ukraść.

Analiza ruchu sieciowego pozwala odpowiedzieć na pytania, na które nigdy nie odpowiedziałaby analiza samego sterownika PLC. To jedyny sposób, aby zobaczyć pełny obraz, a nie tylko ostatnią scenę dramatu. Dlatego właśnie wdrożenie ciągłego monitoringu sieci jest nie tylko narzędziem do detekcji, ale również kluczowym elementem przygotowania na potrzeby przyszłej analizy śledczej.


Co to są dane ulotne i dlaczego ich zabezpieczenie jest pierwszym, krytycznym krokiem?

Dane ulotne (volatile data) to wszelkie informacje, które istnieją tylko w pamięci operacyjnej (RAM) komputera lub urządzenia i które znikają bezpowrotnie po jego wyłączeniu. W kontekście analizy powłamaniowej, są to często najcenniejsze dowody, ponieważ zawierają informacje o aktualnie uruchomionych procesach, aktywnych połączeniach sieciowych i fragmentach złośliwego kodu, który jeszcze nie został zapisany na dysku.

Dlatego absolutnie pierwszym krokiem zespołu reagowania, jeszcze przed próbą izolacji czy usuwania zagrożenia, powinno być, o ile to możliwe, zabezpieczenie danych ulotnych. W przypadku systemów działających na Windows (np. serwery SCADA, stacje HMI), polega to na wykonaniu tzw. zrzutu pamięci RAM (memory dump) za pomocą specjalistycznych narzędzi.

W przypadku prostszych urządzeń, jak sterowniki PLC, wykonanie zrzutu pamięci jest często niemożliwe. W takiej sytuacji, zabezpieczenie danych ulotnych może polegać na wykonaniu szczegółowej dokumentacji fotograficznej – sfotografowaniu stanu diod na urządzeniu, komunikatów na panelu operatorskim czy parametrów konfiguracyjnych. Wszystko po to, aby uchwycić „migawkę” stanu systemu w momencie ataku, zanim zostanie ona bezpowrotnie utracona.


Jak systemy SCADA i HMI mogą stać się „czarną skrzynką” całego incydentu?

Podczas gdy sterowniki PLC są cyfrowymi niemowami, systemy nadrzędne, takie jak serwery SCADA, panele HMI czy bazy danych historycznych (historians), są znacznie bardziej „gadatliwe”. Ponieważ najczęściej działają one na standardowych systemach operacyjnych, takich jak Windows czy Linux, stają się one bezcennym źródłem dowodów – cyfrową „czarną skrzynką”, która zarejestrowała przebieg katastrofy.

Na tych systemach można i należy przeprowadzić klasyczną analizę śledczą. Analiza logów systemowych i aplikacyjnych może ujawnić nieautoryzowane próby logowania, uruchomienie podejrzanych programów czy zmiany w konfiguracji. Analiza dysku twardego może pozwolić na odnalezienie plików pozostawionych przez atakującego, takich jak skrypty czy narzędzia hakerskie.

Co najważniejsze, systemy te często logują komunikację z urządzeniami niższego poziomu. Logi systemu SCADA mogą zawierać precyzyjny zapis tego, jakie komendy i o której godzinie zostały wysłane do poszczególnych sterowników PLC. Skorelowanie tych informacji z danymi z monitoringu sieci i anomaliami w procesie fizycznym pozwala na stworzenie niezwykle szczegółowego i wiarygodnego obrazu całego incydentu.


Jakie ślady atakujący mógł zostawić na samych sterownikach i w szafach sterowniczych?

Mimo że sterowniki PLC nie przechowują wielu danych, istnieją pewne ślady, których doświadczony analityk będzie poszukiwał. Jednym z najważniejszych jest sprawdzenie, czy logika sterująca (program wgrany do sterownika) nie została zmodyfikowana. Wiele ataków na OT (jak np. słynny atak na ukraińską sieć energetyczną) polega właśnie na wgraniu do sterownika złośliwego programu, który ma dokonać fizycznego sabotażu.

Analityk musi zgrać aktualną logikę ze sterownika i porównać ją z ostatnią, zaufaną wersją przechowywaną w repozytorium (o ile takie istnieje). Każda nieudokumentowana zmiana jest sygnałem alarmowym. Innym ważnym śladem jest sprawdzenie trybu pracy sterownika. Wiele PLC posiada fizyczny przełącznik trybu (np. RUN/PROG/STOP). Jeśli sterownik, który powinien być w trybie RUN, został przełączony w tryb programowania (PROG), jest to silna wskazówka, że ktoś próbował dokonać w nim nieautoryzowanych zmian.

Nie należy również zapominać o analizie fizycznej. Doświadczony zespół sprawdzi logi z systemu kontroli dostępu do szaf sterowniczych, aby zobaczyć, czy ktoś nieautoryzowany nie miał do nich fizycznego dostępu. Sprawdzi również, czy do portów serwisowych sterowników nie zostały podpięte jakieś nieznane urządzenia.


Na czym polega rekonstrukcja łańcucha ataku (kill chain) w środowisku przemysłowym?

Celem analizy powłamaniowej nie jest zebranie przypadkowej listy dowodów, ale ich uporządkowanie i złożenie w spójną historię. Proces ten nazywa się rekonstrukcją łańcucha ataku (kill chain). Polega on na odtworzeniu, krok po kroku, wszystkich etapów działań atakującego, od początkowego wektora infekcji aż po realizację ostatecznego celu.

W środowisku przemysłowym, łańcuch ataku często zaczyna się w sieci IT. Analityk musi najpierw ustalić, jak atakujący dostał się do sieci korporacyjnej (np. poprzez phishing). Następnie, musi prześledzić jego ruchy lateralne – jak przemieszczał się z systemu na system, eskalował uprawnienia i w końcu znalazł most prowadzący do sieci OT.

Kolejnym etapem jest analiza działań w samej sieci OT. Jakie systemy zmapował? Jakie podatności wykorzystał, aby przejąć kontrolę nad stacją inżynierską? Jakie komendy wysłał do sterowników PLC? Jaki był jego ostateczny cel – kradzież, szyfrowanie danych czy sabotaż? Stworzenie takiej kompletnej osi czasu jest kluczowe, aby w pełni zrozumieć incydent.


Zestaw narzędzi cyfrowego detektywa w sieci OT

Główne źródło dowodówCo można z niego wyczytać?Kluczowe dla…
Zapisy ruchu sieciowego (PCAP)Pełna rekonstrukcja komunikacji, identyfikacja złośliwych komend.Zrozumienia, „jak” atak przebiegał na poziomie sieci.
Logi z systemów SCADA/HMIHistoria logowań, uruchomionych aplikacji, zmian w konfiguracji.Identyfikacji, który system został skompromitowany jako pierwszy.
Obrazy dysków i pamięci RAMOdnalezienie plików malware, analiza uruchomionych procesów.Dogłębnej analizy skompromitowanych systemów Windows/Linux.
Logika i stan sterowników PLCWykrycie nieautoryzowanych zmian w programie sterującym.Potwierdzenia, czy doszło do próby sabotażu fizycznego.
Logi z urządzeń sieciowychInformacje o połączeniach, alerty z systemów IDS/IPS.Śledzenia ruchu lateralnego i identyfikacji źródła ataku.

Czy celem jest tylko znalezienie winnego, czy gwarancja, że system jest naprawdę czysty?

Wiele firm, po powierzchownej analizie, ulega pokusie szybkiego zakończenia sprawy. „Znaleźliśmy zainfekowany komputer, usunęliśmy wirusa, odtwarzamy dane z kopii i wracamy do pracy”. To ogromny błąd. Celem analizy powłamaniowej nie jest znalezienie i usunięcie jednego, oczywistego śladu zagrożenia. Jej prawdziwym celem jest uzyskanie uzasadnionej pewności, że całe środowisko zostało w pełni oczyszczone i że atakujący nie pozostawił w nim żadnych ukrytych tylnych furtek (backdoorów).

Doświadczeni atakujący rzadko polegają na jednym punkcie wejścia. Po uzyskaniu dostępu, starają się umieścić w sieci wiele mechanizmów persystencji – ukrytych kont użytkowników, zaplanowanych zadań czy zmodyfikowanych usług systemowych. Te mechanizmy pozwalają im na powrót do sieci nawet po usunięciu pierwotnego złośliwego oprogramowania.

Dlatego właśnie tak ważna jest pełna rekonstrukcja łańcucha ataku. Tylko poprzez zrozumienie każdego kroku, jaki wykonał atakujący, możemy zidentyfikować wszystkie wprowadzone przez niego zmiany i mieć pewność, że zostały one cofnięte. Zbyt szybkie wznowienie produkcji bez dogłębnego oczyszczenia systemów to prosta droga do powtórnego, często jeszcze bardziej dotkliwego, ataku za kilka tygodni.


Dlaczego do analizy powłamaniowej w OT potrzebny jest unikalny „cyfrowy archeolog”?

Jak widać, analiza powłamaniowa w OT to dziedzina unikalna, wymagająca niezwykle rzadkiej kombinacji umiejętności. Idealny analityk musi być po części doświadczonym ekspertem od informatyki śledczej w tradycyjnych systemach, po części biegłym analitykiem sieciowym, a po części inżynierem automatykiem, który rozumie logikę procesów przemysłowych.

Musi on potrafić posługiwać się zarówno narzędziami do analizy pamięci RAM, jak i analizatorami protokołów przemysłowych. Musi rozumieć, jak działa rejestr Windows i jak działa logika drabinkowa w sterowniku PLC. Musi myśleć jak haker, ale jednocześnie rozumieć priorytety inżyniera utrzymania ruchu.

Znalezienie takich „cyfrowych archeologów”, którzy potrafią z nielicznych, ulotnych fragmentów zrekonstruować całą historię starożytnej katastrofy, jest niezwykle trudne. Dlatego właśnie większość organizacji, nawet tych największych, w przypadku poważnego incydentu w sieci OT, decyduje się na wsparcie zewnętrznych, wyspecjalizowanych zespołów reagowania na incydenty.


Jak przygotować swoje środowisko na potrzeby przyszłej analizy śledczej?

Chociaż nie da się w pełni przygotować na chaos związany z atakiem, można podjąć szereg działań, które w przyszłości drastycznie ułatwią i przyspieszą pracę analityków. Najważniejszym z nich jest wdrożenie ciągłego monitoringu i rejestracji ruchu sieciowego w krytycznych segmentach sieci OT. Posiadanie historycznych zapisów PCAP jest absolutnie bezcenne.

Drugim kluczowym działaniem jest wdrożenie centralnego systemu zbierania i archiwizacji logów ze wszystkich urządzeń, które potrafią je generować – serwerów SCADA, HMI, firewalli, przełączników sieciowych, a nawet systemów Windows. Zapewnienie, że logi są bezpiecznie przechowywane i chronione przed modyfikacją, jest kluczowe.

Wreszcie, należy utrzymywać aktualne repozytorium zaufanych wersji oprogramowania i logiki sterującej dla wszystkich kluczowych urządzeń. Posiadanie „złotego obrazu” pozwala na szybkie porównanie i identyfikację wszelkich nieautoryzowanych zmian wprowadzonych przez atakującego. Te trzy działania – monitoring sieci, centralizacja logów i repozytorium kodu – to fundament, który zamienia niemożliwą misję analizy w trudne, ale wykonalne zadanie.


Jak udokumentowana analiza powłamaniowa wpływa na obowiązki raportowania w ramach NIS2?

Dyrektywa NIS2 wymaga nie tylko zgłoszenia samego faktu wystąpienia incydentu, ale również dostarczenia szczegółowych informacji na jego temat. W raporcie końcowym, składanym w ciągu miesiąca od zdarzenia, organizacja musi zawrzeć m.in. szczegółowy opis incydentu, jego prawdopodobną przyczynę oraz zastosowane środki zaradcze.

Przeprowadzenie profesjonalnej, udokumentowanej analizy powłamaniowej jest jedynym sposobem na zebranie wiarygodnych informacji niezbędnych do sporządzenia takiego raportu. Wyniki analizy – zrekonstruowany łańcuch ataku, zidentyfikowany wektor infekcji, lista skompromitowanych systemów – stanowią merytoryczny rdzeń raportu dla regulatora.

Co więcej, przedstawienie dowodów na przeprowadzenie dogłębnej analizy świadczy o dojrzałości i profesjonalizmie organizacji. Pokazuje organom nadzoru, że firma nie tylko „ugasiła pożar”, ale również podjęła wysiłek, aby zrozumieć jego przyczyny i wyciągnąć wnioski na przyszłość. Jest to ważny czynnik, który może wpłynąć na ocenę działań firmy i ewentualne konsekwencje regulacyjne.


Jak zespół reagowania na incydenty nFlo podchodzi do analizy powłamaniowej w Twojej fabryce?

W nFlo rozumiemy, że w momencie kryzysu potrzebujesz nie tylko narzędzi, ale przede wszystkim doświadczonych ekspertów, którzy potrafią działać spokojnie i metodycznie pod ogromną presją. Nasz zespół reagowania na incydenty (CSIRT) łączy w sobie unikalne kompetencje z zakresu informatyki śledczej w systemach IT oraz dogłębnej znajomości specyfiki środowisk przemysłowych.

Nasze podejście opiera się na sprawdzonej, wieloetapowej metodyce. Natychmiast po zgłoszeniu, pomagamy w bezpiecznym zabezpieczeniu dowodów, kładąc szczególny nacisk na dane ulotne. Następnie, wykorzystując zaawansowane, bezpieczne dla OT narzędzia, rozpoczynamy proces zbierania danych z wielu źródeł – od zapisów ruchu sieciowego po logi z systemów SCADA. Nasi analitycy, pracując ramię w ramię z Twoimi inżynierami, korelują te dane, aby zrekonstruować pełny obraz ataku.

Naszym celem nie jest tylko dostarczenie Ci raportu z listą ustaleń. Aktywnie wspieramy Cię w procesie eliminacji zagrożenia i bezpiecznego przywracania operacji. Na koniec, przedstawiamy szczegółowe rekomendacje, które pomogą Ci wzmocnić Twoją obronę i zapobiec podobnym incydentom w przyszłości. Działamy jak Twój zaufany partner i przewodnik w najtrudniejszych chwilach.


Jaka jest najważniejsza lekcja, którą musisz wyciągnąć z każdego, nawet najmniejszego incydentu?

Każdy incydent bezpieczeństwa, niezależnie od jego skali, jest niezwykle cenną, choć często bolesną, lekcją. Jest to darmowy test penetracyjny, przeprowadzony przez prawdziwego, zmotywowanego przeciwnika. Ignorowanie tej lekcji i jak najszybsze „zamiecenie problemu pod dywan” to największy błąd, jaki można popełnić.

Najważniejszą lekcją, jaką należy wyciągnąć z każdego incydentu, jest pokora i zrozumienie, że Twoje systemy obronne nigdy nie są idealne. Każdy atak obnaża realne, a nie teoretyczne, słabości w Twojej architekturze, procedurach czy świadomości pracowników. Dogłębna analiza powłamaniowa pozwala na precyzyjne zidentyfikowanie tych słabości.

Dlatego właśnie proces analizy nie powinien kończyć się na stworzeniu raportu. Musi on inicjować cykl usprawnień. Jeśli atakujący wszedł przez niezabezpieczony zdalny dostęp, musimy wdrożyć MFA. Jeśli poruszał się swobodnie po płaskiej sieci, musimy wdrożyć segmentację. Traktowanie każdego incydentu jako okazji do nauki i fundamentalnego wzmocnienia swojej obrony to cecha, która odróżnia organizacje dojrzałe i odporne od tych, które wiecznie pozostają ofiarami.

Zainteresowała Cię nasza oferta? Zapytaj o szczegóły

Skontaktuj się z nami, aby odkryć, jak nasze kompleksowe rozwiązania IT mogą zrewolucjonizować Twoją firmę, zwiększając bezpieczeństwo i efektywność działania w każdej sytuacji.

?
?
Zapoznałem/łam się i akceptuję  politykę prywatności.

156480

O autorze:
Marcin Godula

Marcin to doświadczony specjalista z ponad 20-letnim stażem w branży IT. Koncentruje się na analizie trendów rynkowych, planowaniu strategicznym i budowaniu innowacyjnych rozwiązań technologicznych. Jego ekspertyzę potwierdzają liczne certyfikaty techniczne i sprzedażowe czołowych producentów IT, co przekłada się na głębokie zrozumienie zarówno aspektów technologicznych, jak i biznesowych.

W swojej pracy Marcin kieruje się wartościami takimi jak partnerstwo, uczciwość i zwinność. Jego podejście do rozwoju technologii opiera się na praktycznym doświadczeniu i ciągłym doskonaleniu procesów. Jest znany z entuzjastycznego stosowania filozofii kaizen, co przekłada się na nieustanne usprawnienia i dostarczanie coraz większej wartości w projektach IT.

Marcin szczególnie interesuje się obszarem automatyzacji i wdrażania GenAI w biznesie. Ponadto, zgłębia tematykę cyberbezpieczeństwa, skupiając się na innowacyjnych metodach ochrony infrastruktury IT przed zagrożeniami. W obszarze infrastruktury, bada możliwości optymalizacji centrów danych, zwiększania efektywności energetycznej oraz wdrażania zaawansowanych rozwiązań sieciowych.

Aktywnie angażuje się w analizę nowych technologii, dzieląc się swoją wiedzą poprzez publikacje i wystąpienia branżowe. Wierzy, że kluczem do sukcesu w IT jest łączenie innowacji technologicznych z praktycznymi potrzebami biznesowymi, przy jednoczesnym zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa i wydajności infrastruktury.